rozdział z dedykacją dla Natalia Forbes
za twoje wiecznie motywujące komentarze,
za poprawianie mi humoru swoimi słowami,
za zrozumienie mnie, gdy wszystko mi się wali,
dziękuję ci kochana za bycie przy mnie
Setback afte the ears
za twoje wiecznie motywujące komentarze,
za poprawianie mi humoru swoimi słowami,
za zrozumienie mnie, gdy wszystko mi się wali,
dziękuję ci kochana za bycie przy mnie
Setback afte the ears
WŁOCHY, środa, 1 lipiec 1853 r.
godz. 14 : 12 (czas lokalny)
„Przeszłość”
banks - you should know where i'm coming from
Rezydencja Lockwood'ów, 13 września, piątek 2009 r.
„Przeszłość”
banks - you should know where i'm coming from
Zielonooki
chłopczyk biegnąc za bezpańskim kundlem, wywrócił się na ziemię. Jęk
bólu wyrwał mu się z rozchylonych warg, niosąc echem po podwórze.
Niepohamowany wybuch płaczu nasilił się, gdy pies zniknął, a
sześcioletni Stefano siedział na glebie skulony z opuszczoną głową.
Nagle bawełniane okrycie, którym był drobny kolorowy kocyk, otulił jego
drobne ramionka, a dwie kobiece dłonie chwyciły Stefana pod ramiona.
Salvatore poczuł ciepło i zapach kobiecych perfum, jakże tanich, ale
pięknie pachnących. Spojrzał w oczy kobiety która z miłością przytuliła
go do siebie.
— Nic się nie stało, Stefano — szepce
na jego ucho. Odstawia go na ziemię i klepie po główce niczym lojalnego
psa. W zielonej muślinowej sukni i spiętych włosach wyglądała
wystarczająco młodo, by uznać ją za wolną, chociaż tak naprawdę była
niespełnioną matką.
— Piesek uciekł — odezwał
się zrozpaczonym głosem, patrząc jak kobieta uśmiecha się do niego
przyjaźnie. Stanął na równe nogi i otrzepał brudne kolana. Uśmiechnął
się uroczo, nieśmiało patrząc na rozbawioną postać.
— Stefano,
idź do domu, obiad na ciebie czeka. Poproś brata by ci towarzyszył.
Gdyby się nie zgodził, powiedz, że mu karzę to zrobić, jeśli nie,
inaczej z nim pomówię — cmoknęła go w policzek, na co chłopaczyna się zarumienił. Zaśmiała się dźwięcznie. — Jeszcze tyle rzeczy musisz się nauczyć o tym świecie.
Przystanęła
przy ogromnej stalowej furtce, oznakowanej jedynie dużym symbolem "S",
patrząc jak chłopczyk znika we wnętrzu budynku, który wyglądem
przypominał te piękne pensjonaty w wiktoriańskim stylu. Słyszała tylko
głośny krzyk furii starszego brata Stefana i piszczący głosik samego
chłopczyka, sześcioletniego Stefano. Wycofała się szybko, biegnąc ile
miała sił w nogach, by uniknąć starszego syna Giuseppe. Nie zwracała
uwagi na jego rozwścieczony krzyk, który rozniósł się echem ginąc w
promieniach południowego słońca.
— Cordelio!
CHICAGO, sobota, 15 czerwca 2013 r.
godz. 20 : 03 (czas lokalny)
„Teraźniejszość”
mayaeni - black jeans
„Teraźniejszość”
mayaeni - black jeans
— Co tutaj robisz, Katherine? — wycharczała
Caroline wstając na równe nogi, łamiąc sobie kręgosłup. Ciszę w barze
wypełniał jedynie odgłos strzelanych kości wampirzycy, szybkie bicie
serca wiedźmy i złośliwy chichot panny Pierce. Forbes mierzyła wzrokiem
sobowtóra, który z drwiącym uśmiechem na ustach, siedział na stołku
barowym. — Zadałam Ci pytanie, Pierce.
— Po
co ta agresja? Złość piękności szkodzi, Caroline. Później nikt Cię nie
będzie chciał, no chyba, że nasza kochana pierwotna hybryda.
— Mogłabyś odpowiedzieć łaskawie — blondynka
zignorowała wzmiankę na temat pierwotnego i nastraszyła się, cofając do
tyłu. Widząc jak wampirzyca zbliża się do niej powolnym krokiem,
wzdrygnęła się mimowolnie, za co znienawidziła bardziej kobietę.
Szatynka wzięła w pomiędzy palce pukiel złocistych włosów i nawinęła go
ostrożnie na palec wskazujący. Nachyliła się nad Forbes, sunąc ustami
wzdłuż linii żuchwy. Czuła jak dziewczyna drżała pod jej dotykiem, nie
tylko z powodu strachu, przerażenia, a z obrzydzenia, że ktoś tak
zakłamany jak ona ją dotyka. Złożyła skromny pocałunek na końcu kości
policzkowej i przesunęła lekko wilgotne wargi do odsłoniętego ucha
młodszej wampirzycy.
— Chcę Ci pomóc — szepce mrukliwie, odsuwając się od rozdrażnionego ciała byłej mieszkanki, tej nędznej dziury, jakim było Mystic Falls. — Chcę wam pomóc. I przy okazji sobie.
— Co z tego będziesz miała, hm? — zapytała
dociekliwie Corinne, która od dłuższego czasu przyglądała się scenie
przed nią. Widziała jak Caroline była zdana na Pierce - to przecież ona
ją uratowała z rąk tej okropnej wiedźmy. Była jej coś winna. Musiała
spłacić dług. I to przez to, że nie potrafiła pomóc wspólniczce. Co z
niej była za wiedźma?
Katherine
zmrużyła oczy i podeszła do Williams, odgarniając czarne włosy z oczu.
Uśmiechnęła się cwaniacko i nachyliła się tak, by ich oczy były na tej
samej linii. Szepnęła naciskając bułgarskim akcentem, każde słowo, które
wyleciało z jej ust.
— Świadomość, że bracia Mikaelson będą cierpieć. I to mocno.
MYSTIC FALLS, sobota, 15 czerwca 2013 r.
godz. 20 : 56 (czas lokalny)
„Teraźniejszość”
Rebekah
uśmiechnęła się, widząc jak Stefan stara się ją obejść. Wrodzona
złośliwość nie pozwoliła jej na to. Wypinając dumnie pierś do przodu,
stanęła wyprostowana przed nim w obcisłej sukience koloru zgniłej
zieleni. Wyglądała upiornie, ale zarazem porażająco niebezpiecznie.
Pociągająco i pięknie, to Stefano musiał przyznać. Zielone oczy były
intensywnie podkreślone suknią, a wyprostowane złote włosy spajały się
wraz z bladą skórą. Tak nienaturalnie bladą, twardą i niewyobrażalnie
piękną.
— Rebekah, daj mi spokój — warknął
przechodząc obok pierwotnej. Zmarszczyła brwi i ruszyła za nim, z
konsternacją na swojej lekko zaokrąglonej twarzy. Dźwięk uderzanych
szpilek o beton, echem niosło się po ulicach. — Powiedziałem Ci coś, do cholery! Zostaw mnie wreszcie samego!
Zaskoczona
zatrzymała się w miejscu, patrząc to na Salvatore, to na pustą drogę.
Czuła się zażenowana, co szybko minęło, gdy uświadomiła sobie jedną
podstawową rzecz. Nikt nie będzie jej rozkazywać.
— Tak się traktuje stare przyjaciółki? — zapytała
zgryźliwie, patrząc jak wampir przestaje się spinać. Podeszła do niego i
spojrzała wyzywająco w jego oczy, zagryzła wargi i musnęła dłonią jego
policzek. — Powiedz mi Stefan, tak się traktuje starych, dobrych przyjaciół?
— Nie jesteś moją przyjaciółką, Bekah. Odejdź stąd — łypnął poirytowany zachowaniem panny Mikaelson, która z dziarskim uśmiechem na ustach, upajała się jego złym humorem.
— Faktycznie, nie jestem twoją przyjaciółką — zaskoczony uniósł brew na słowa pierwotnej. —Jestem
kimś więcej. Kimś kogo pragniesz, ale o tym nie wiesz. Zostaw za sobą
przeszłość. Było minęło. Odeszła, ale ja zostałam. Mnie możesz kochać — podeszła do niego zagryzając wargi.
— Rebekah — ostrzegł
cicho, widząc jak zbliżaj się do niego, kładąc usta przy jego policzku.
Chciał powiedzieć, że nie powinna tego robić, ale kompletnie zapomniał
to co miał powiedzieć. Słowa uwięzły mu w gardle, wyparowały z umysłu,
zostawiając tylko odgłos bijącego serca. Przestał zadręczać się
przeszłością w chwili, gdy jego usta zderzyły się na powrót z ustami
kobiety, do której poczuł pociąg fizyczny w latach dwudziestych.
Zapomniał o całym świecie ... i zapomniał o niej. O jego Caroline.
Najlepszej przyjaciółce i złodziejce która nieświadomie ukradła mu
połowę serca.
NOWY ORLEAN, sobota, 15 czerwca 2013 r.
godz. 21 : 29 (czas lokalny)
„Teraźniejszość”
Marcel
z uśmiechem zeskoczył ze sceny, gdzie aktualnie śpiewał jazz'ową
piosenkę. Jedną z ulubionych jego ojczyma. Jedną z ulubionych Niklausa
Mikaelsona.
Który
aktualnie siedział na krześle barowym pijąc którąś z kolei whisky.
Można było wyczuć od niego dużą dawkę znieczulacza, którym był alkohol,
ale jednak nie był pijany. Nie na tyle by nie wiedzieć co robi. Z
uśmiechem na ustach ignorował zainteresowane spojrzenia otaczających go
wampirów. Nie miał teraz głowy do tego by nakrzyczeć, czy też im
pogrozić utratą życia jeśli nie przestaną. Pomimo, że kochał to, gdy
inni zwracali na niego uwagę, teraz irytowało go, że palili swoimi
spojrzeniami dziury w jego plecach.
Czekał
na Elijah'ę, który powiadomiło go, że musiał załatwić jakąś ważną
sprawę, którą zapewne była niedoświadczona ciężarna likantropka, Hayley
Marshall, z którą przespał się w noc śmierci jego hybryd. A teraz musiał
borykać się z konsekwencjami swego czynu, którym okazało się dziecko.
Płód w łonie wilczycy. Zostanie ojcem, nawet jeśli tego nie chciał.
Obiecał Elijha'y. A on zawsze dotrzymywał obietnicy.
Nie zawsze, prychnął wściekły, gdy przypomniał sobie tam tą noc.
Rezydencja Lockwood'ów, 13 września, piątek 2009 r.
— Zapłacisz za to! — wycharczał wściekły pierwotny, który z impetem rzucił swoją pierwszą hybrydą o ścianę. — Spiskowałeś przeciwko mnie! Przeciwko swojemu panu! Stwórcy! — wrzeszczał
opętany Klaus, cały czerwony na twarzy. Krew gotowała mu się w żyłach.
Nie panował nad sobą i nad tym co robi, nawet nie spostrzegł, gdy jego
dłoń zanurzyła się w klatce piersiowej Tyler'a Lockwood'a. Głuchy jęk
bólu dotarł do uszu hybrydy, a głęboki uśmiech okrucieństwa zakwitł mu
na ustach. Czuł wygraną w trzewiach. Ścisnął w dłoni organ, który bił
tak szybko, jak karabin maszynowy na strzelnicy. Z wyższością spojrzał
na chłopaka. — Jesteś nikim przy mnie!
— Jestem kimś ważniejszym niż ty, Klaus — wykrztusił plując krwią, która cofnęła mu się gardłem. — Sam
jesteś nikim dla Caroline i tak pozostanie. Ona kocha mnie. Zabij mnie,
a Cię znienawidzi. - zaśmiał podopieczny Klaus'a, stękając i krzycząc
na przemian. Na wzmiankę o blondynce pierwotny wybuchł wyrywając mu
serce i rzucając je na zakrwawioną podłogę. Cichy okrzyk odwrócił jego
uwagę od z włok. Stała tam i patrzyła na niego z bólem, cierpieniem i
... nienawiścią.
— Bracie — zawołał
rozgoryczony głos najstarszego z braci. Elijah stał w garniturze, a
obok niego stała jakaś nieznajoma szatynka o niezwykle ciemnych oczach. — Bracie ta kobieta chce ci coś przekazać. Bardzo istotną wiadomość. — wskazał kobietę ręką i nakazał jej mówić. Uśmiechnęła się skromnie i podeszła do hybrydy, patrząc mu głęboko w oczy.
— Witaj Niklaus — powiedziała cicho. — Mam pewną sprawę do ciebie i do wampirów z Nowego Orleanu — podniósł brwi i skinął głową, by zaczęła tłumaczyć o co chodzi. — Druga strona się rozpada — Klaus
wzruszył ramionami. Co go to obchodziło, że jakaś tam druga strona się
rozpadła? Przecież jego nie dało się zabić, więc nie musiał się martwić
tym gdzie się podzieje po "drugiej" śmierci. — Doszły mnie słuchy, że wiedźmy coś kombinują. Coś naprawdę niebezpiecznego. Potrafi to zniszczyć nawet ciebie, Niklaus.
— Czemu mi to mówisz? Co z tego będziesz miała? — zapytał
zaciekawiony informacją którą mu wyjawiła nieznajoma kobieta. Wprawdzie
wątpił czy wiedźmy dałyby mu radę, ale ostrożności nigdy zadość.
Westchnęła i zacisnęła dłonie w pięści.
— Sama jestem wampirem, więc jak zabiją was, zabiją i mnie.
— Jak masz na imię, kochana? — zapytał
podchodząc do niej na tyle blisko by posłać jej złowrogie spojrzenie.
Wiedział i czuł to, że szykowała coś co im się nie spodoba. Zwłaszcza
Elijah'y, który z radością w oczach na nią patrzył. Musiała go w jakiś
sposób zauroczyć. Albo jego starszy brat znów popełnił największy błąd,
zaufał i zakochał się w tej kobiecie. To samo było z Katherine i to samo
było z pociągiem fizycznym do Hayley. Doskonale zdawał sobie z tego
sprawę.
— Cordelia. Cordelia De Valiet.
I jak tam rozdział, kochani? Do przeżycia?
Jakoś tak mnie wena opuściła, eh... ale obiecałam, że go dodam, chociaż nie jestem do niego w stu procentach przekonana. Ale jakoś tam wyszło. Mamy retrospekcje, nawet dwie, chociaż to jedną i pół. W następnych chyba nie pojawią się retrospekcje, ale nigdy nie wiadomo.
Zdziwieni końcem i pojawieniem się naszej Cordelii, o której nikt nic nie wie?
Rozdział dodałam teraz, bo dopiero w tej chwili przekroczyłam próg szpitala. Przez najbliższy tydzień mnie nie będzie (chyba) i mogę spóźnić się z dodaniem rozdziału. Więc z góry przepraszam. Będą błędy, więc przepraszam, ale trudno mi to wyłapać na telefonie. Nie będę się rozpisywać, bo nie mam czasu. Do napisania i mam nadzieję, że wam się podoba :*
WoooW ! :D
OdpowiedzUsuńRozdział świetny. Akcja nieźle się zapowiada ! :)
Już się nihe mogę doczekać next'a ! Życzę weny !! ^^ :*
Dziękuje Ci Anonimie :*
UsuńJak już wspominałam, to wiele dla mnie znaczy. Naprawdę, wiele. Cieszę się niezmiernie, że rozdział przypadł ci do gustu. Taką miałam nadzieję, że akcja was przyciągnie i jakoś wyjdzie. Następny rozdział powinien pojawić się w niedzielę. Dziękuję, może wena po drodze natknie się na mnie i mi pomoże.
Pozdrawiam gorąco :*
xoxo, elose <3
Jeej kochana, dziękuję za dedyk i za te ciepłe słowa:* O Tobie mogę powiedzieć dokładnie to samo! <3 A co do rozdziału, oh i ah. Rozdział był tak genialny że nawet nie wiem co powiedzieć :) Nawet nie mam za co ochrzanić, to nie fair :D Podoba mi się że piszesz z perspektywy różnych osób, bardzo fajnie i estetycznie to wygląda :) Czyżby jakiś romansik między Rebekhą i Stefanem? Coś czuję że pomiędzy Kath i Caro będzie jakaś przyjaźń. Nie schrzań tego :D Ale najciekawsza w tym w tym wszystkim jest Cordelia. Stąd laską to już w ogóle się dużo dzieję :) Jestem mega ciekawa jak to się dalej potoczy *.* A fakt, że rozdziału może nie być w następną niedzielę sprawia że zapadam w deprechę :( xD Mam nadzieję że to da ci kopa do działania i że jednak się wyrobisz:) Pozdrawiam i kuruj się misiu:*
OdpowiedzUsuńProszę, kochana :* No taką mam nadzieję, że możesz, inaczej sobie tego nie wyobrażałam. Haha c: Fiuuu, to dobrze, że rozdział mi wyszedł. Dopadła mnie ulga, że rozdział Ci przypadł do gustu, Natasiu. To dobrze, bo przecież był z główną dedykacją dla ciebie i tobie miał się najbardziej podobać. Taki miałam zamiar - znaczy się - pisać z perspektyw różnych osób, byle tylko nie ich 'oczami'. Bo najzwyczajniej świecie tak nie potrafiłam. Romansik? Mało powiedziane! Ich relacja będzie dosyć interesująca i zamierzam ją pociągnąć w ciekawą stronę. Ale sama to sprawdzisz, hah. Taki na początku miałam zamiar - przyznaję się bez bicia, co do przyjaźni Kat z Care - ale stwierdziłam, że mimo wszystko zostaną wspólniczkami w 'pracy'. Nie zapominajmy o Corinne. O tak, Cordelia miała wywołać zamęt w głowie. Ta laska dużo pozmienia w historii, sama - i wy drodzy czytelnicy to zobaczycie - zobaczysz, a raczej przeczytacie. Spokojnie, wróciłam więc postaram się go napisać i dodać w niedzielę. Nie popadaj mi w depresję, tylko nie to. Oj dało mi kopa, tak samo jak komentarze moich drogich czytelników bez których już dawno bym się poddała.
UsuńRównież pozdrawiam, kotku :*
xoxo, elose <3
PS tak, tak będę się kurować i to jak!
Genialne! Czekam na następny rozdział! Krakus.
OdpowiedzUsuńDziękuje, Krakus! :*
UsuńRozdział piąty już niebawem. Spokojnie. W tę niedzielę powinien się pojawić, jestem tego pewna w 60% - bo nigdy nie wiadomo co mi znów wypadnie :c
Pozdrawiam :*
xoxo, elose <3
Hehe czekalam i w końcu się opłaciło !!!! Świetny rozdział !!!! Anomalia
OdpowiedzUsuńFaktycznie czekałaś i dobrze! Haha. Cieszę się niezmiernie, że rozdział przypadł Ci do gustu, Ano.
UsuńPozdrawiam :*
xoxo, elose <3
Zabiję Cię za tak krótki rozdział! Jak mogłaś mi to zrobić?! Jestem na ciebie wściekła. Ale wybaczam bo dałaś małego Stefana i Cordelię. Ta laska, tak mnie interesuje, a nie jestem homo. BOŻE! Kim ona jest do cholery? No ja się pytam ciebie, Angela! Jak mi powiesz to może cię oszczędzę. Przemyśl co jest słuszne ;D
OdpowiedzUsuńTwoja Kropikowa (żona nejciaka) <3
Jaki krótki? Jak na mnie jest długaśny, nie przesadzaj, Kropik. To dobrze, że mi wybaczasz. Tak ten twój mały Sztefcio i ta nasza ciekawa Cordelia. Haha, żeś pojechała z tym homoseksualizmem. Nie powiem ci, Kaśka! Wara! Nie dla psa kiełbasa! Będę przed tobą uciekać i tyle, haha. Dzięki słonko za komentarz :*
UsuńPozdrawiam :*
xoxo, elose <3
super rozdzial
OdpowiedzUsuńczekam na nexta
Dziękuję :*
UsuńRozdział piąty powinien pojawić się już jutro c:
Przedtem zapomniałam o tym napisać, więc zrobię to teraz przed przeczytaniem rozdziału. Zakochałam się w wyglądzie, jest idealny :O Naprawdę oddaje klimat opowiadania, zachęca czytelnika do dalszego śledzenia losów bohaterów;)
OdpowiedzUsuńOkej, teraz czytam.
Cordelia. Fuck. KTO TO JEST CORDELIA?! I to jeszcze przyszła do Klausa. Coś mi się to nie podoba.
Tak samo Katherine. Care, nie daj się... albo moze się daj. Mała wycieczka do Mikaelsonów Ci na pewno nie zaszkodzi.
Chyba na mnie już za późno, także zawiadamiam, że resztę dokończę jutro;)
L x
Dziękuje, mi też się strasznie wygląd bloga podoba. Uwierz, mi też się nie podoba, że przylazła do Klausa, a sama to napisałam! Niedługo dowiemy się kto to Cordelia. Wycieczka do Mikaelson'ów będzie ciekawa, oj uwierz mi na słowo. Spokojnie, nie śpiesz się. Wpadnę do ciebie za niedługo, ale mam naprawdę dużo blogów do przeczytania, więc troszkę mi to zajmie. Dziękuje za komentarz, to wiele dla mnie znaczy.
Usuńxoxo, elose